Jakoś, gdzieś, kiedyś... [cz.2]
Aż w końcu ten dzień nadszedł. Dzień, kiedy to rodzice Annie, Erica i Timor mieli zawieźć ją do całkiem nowego miasta, Bullborough, aby mogła tam rozpocząć swój nowy etap w życiu - studia. Annie z jednej strony, zmęczona nudą i tym, czego doświadczała w poprzednich etapach, była niesamowicie tą nową zmianą podekscytowana. Z drugiej zaś - ogromnie się bała, że nie da sobie sama rady.
Do zabrania była niezliczona ilość pakunków, ale Timor i Erica jakoś sobie z tym poradzili... |
Jechali tak i jechali, aż w końcu dojechali. Po około dwóch godzinach drogi byli już w Bullborough. Nowe miasto w niczym nie przypominało dawnego - było dużo większe, głośniejsze oraz, przede wszystkim, całkiem nowe. Timorowi i Erice zajęło trochę, aby trafić do właściwego miejsca - do pokoju, w którym mieszkać miała Annie.
Po dotarciu na miejsce czekała ich przykra niespodzianka - w pokoju było niesamowicie zimno! Annie załamała się tym faktem. Temperatura poniżej 20 stopni była dla niej nie do zniesienia, a kaloryfery były całkiem zimne...
Co ja tu robię??? :(( |
Po wypakowaniu wszystkich bagaży, Timor wrócił do domu. Erica postanowiła, że zostanie z Annie do jutrzejszego dnia, aby pomóc jej przystosować się do nowej rzeczywistości, a sama wróci nazajutrz ze swoją znajomą, Felą.
Annie była całkowicie zdezorientowana. Skoro tak źle przeżyła pierwsze dwie godziny w nowym pokoju, i to jeszcze ze swoją mamą, to jak da sobie radę tu całkowicie sama?
Może paczka ciastek choć trochę mnie ogrzeje? |
c.d.n....
Komentarze
Prześlij komentarz